„Dom Kaźni” w Rypinie, to budowla, która kryje w sobie mroczne karty historii. Znana z przeszłości jako siedziba dawnego komisariatu Policji Państwowej, stała się miejscem, w którym w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji działy się brutalności, które na zawsze odcisnęły ślad na mieszkańcach Ziemi Dobrzyńskiej.
W czasie jesieni 1939 roku, w piwnicach tego budynku przy ulicy Warszawskiej 20, przetrzymywano, torturowano oraz mordowano Polaków i Żydów. Z danych historycznych wynika, że przez te piwnice przewinęło się ponad 1000 osób, z których większość padła ofiarą zbrodni zarówno w samym budynku, jak i w okolicznych lasach skrwileńskich oraz rusinowskich.
Obecnie, w przestrzeni „Domu Kaźni”, znajduje się Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej, które ma na celu upamiętnienie tragiczych wydarzeń oraz edukację na temat historii regionu. Jest to miejsce, które zachowuje pamięć o cierpieniach minionych, oferując jednocześnie wiedzę przyszłym pokoleniom.
Przejęcie władzy przez Selbstschutz
Wojenne wydarzenia mające miejsce w Rypinie rozpoczęły się 7 września 1939 roku, kiedy to miasto zostało zajęte przez wojska Wehrmachtu. Od razu po okupacji władze niemieckie – zarówno policyjne, jak i administracyjne – zainstalowały się w mieście, implementując swoją kontrolę nad lokalną społecznością. Na czoło tego nowego porządku wysunął się landrat powiatu rypińskiego, Borman, którego przybycie z Gdańska miało na celu zarządzanie terytorium. Jego panowanie było jednak krótkotrwałe, bowiem wkrótce odwołano go ze względu na niezdecydowanie w stosunku do represji wobec polskiej ludności.
Na miejsce Bormana powołano Georga Willa, bliskiego współpracownika gauleitera NSDAP, którego też wyznaczono na kierownika lokalnej struktury partyjnej. W dawnym komisariacie polskiej policji, mającym siedzibę przy ulicy Warszawskiej 20, wkrótce rozlokowano małą placówkę Gestapo, którą kierował Schultz. Obecność tych organów opresyjnych miała katastrofalny wpływ na miejscową społeczność.
Przed wojną w powiecie rypińskim mieszkało 8712 osób narodowości niemieckiej, co stanowiło 9,7% całej ludności tego regionu. Dążyli oni do umocnienia swoich wpływów, angażując się w struktury prohitlerowskie, takie jak Jungdeutsche Partei, a niektórzy podejmowali nawet działalność wywiadowczą. Po tym jak Wehrmacht zajął Ziemię Dobrzyńską, niemiecka mniejszość narodowa z Rypina aktywnie wsparła działania okupantów.
Wkrótce po zajęciu miasta, do Rypina przybył Herman Kniefall, oficer SS, który zwaną z Brodnicy z misją utworzenia struktur Selbstschutzu – paramilitarnej organizacji składającej się z volksdeutschów. Kniefall, korzystając z pomocy lokalnych Niemców, zdołał zorganizować szybko działające ramiona Selbstschutzu, a niedługo potem w szeregi tej formacji wstąpiło setki mężczyzn z powiatu, z czego około 50 z samych Rypina.
Na czoło Selbstschutzu obok Kniefalla stanął August Nikolai, nauczyciel z Somsior, ożeniony z Polką, który stał się jedną z najważniejszych postaci w tej organizacji. Niektórzy członkowie Selbstschutzu, tacy jak Heinrich Schlieske czy bracia Rotenbergowie, najsilniej dają się we znaki lokalnej ludności. W dokumentach historycznych wspomina się również Wasil Aleksiejew, Ukrainiec, który aktywnie uczestniczył w działaniach tej organizacji.
Według źródeł historycznych, duchowym przewodnikiem rypińskich Niemców był pastor Waldemar Krusche, który po aresztowaniu przez władze polskie na początku września 1939 roku, do Rypina nigdy nie powrócił. W październiku 1939 roku, w wyniku aneksji, powiat rypiński został włączony do Rzeszy jako część rejencji kwidzyńskiej Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Namiestnik Rzeszy Albert Forster początkowo sprzeciwiał się włączeniu obu powiatów Ziemi Dobrzyńskiej do swojej prowincji, uznając, że mieszkańcy polscy nie rozwiną predyspozycji do zniemczenia. Niemniej jednak, władze III Rzeszy finalnie zdecydowały o aneksji, co zaowocowało przesunięciem granic administracyjnych w regionie.
Pierwsze represje okupanta
W powiecie rypińskim, podobnie jak na całym obszarze Ziemi Dobrzyńskiej, szybko rozpoczęły się brutalne represje okupacyjne wobec ludności polskiej oraz żydowskiej. Niemieckie działania represyjne były przede wszystkim wymierzone w przedstawicieli polskiej elity, którą naziści postrzegali jako główną przeszkodę w procesie zniemczenia regionu. Miejscowi Niemcy wykorzystali tę sytuację do wyrównania osobistych porachunków oraz przejęcia mienia ofiar, zarówno Polaków, jak i Żydów. Te zbrodnie, w tym brutalne morderstwa i aresztowania, były częścią większej akcji eksterminacyjnej przeprowadzonej na Pomorzu Gdańskim jesienią 1939 roku. W ramach tzw. Intelligenzaktion, Niemcy dokonali morderstw na około 30–40 tysiącach mieszkańców regionu.
Już 8 września 1939 roku, w Rypinie, rozpoczęły się bezwzględne rewizje w domach żydowskich. Dwa dni później wszyscy mężczyźni narodowości żydowskiej zostali wezwani do niedokończonego budynku gimnazjum, gdzie wybrano grupę osób w wieku 18–30 lat, nakazując im pracę przy budowie szkoły. Wiele z tych osób zostało brutalnie pobitych. 17 września Niemcy podpalili synagogę i bet midrasz, a następnie aresztowali przewodniczącego gminy żydowskiej, Szymona Kohna, w początkowym etapie oskarżając go o podpalenie. Zmodyfikowano jednak zarzut na spowodowanie pożaru z powodu nieostrożności. Żydzi zostali zmuszeni do uprzątnięcia pogorzeliska, a nałożono na nich kontrybucję w wysokości 30 000 zł. W październiku 1939 roku utworzono 12-osobowy Judenrat z przedstawicieli żydowskiej elity miasta, który wkrótce aresztowano, a członków brutalnie pobito. Zostali uwolnieni dopiero po zapłacie okupu. Większość Żydów z Rypina, którzy nie zostali zamordowani podczas masowych egzekucji w jesieni 1939 roku, została wygnała z miasta w połowie listopada.
Na ludność polską także spadły tragiczne represje. Michał Cezak, jako inspektor szkolny w Rypinie, został zmuszony do przekazania swoich obowiązków niemieckiemu inspektorowi, Woywodowi, na początku października 1939 roku. Polskich nauczycieli wyrzucono z dotychczasowych mieszkań służbowych, wmawiając im, że będą mogli zachować zatrudnienie. 21 października wezwano pedagogów do rypińskiego starostwa pod pretekstem konferencji oświatowej, mającej rzekomo dotyczyć nowego roku szkolnego. W rzeczywistości była to pułapka, gdyż wielu nauczycieli zostało natychmiast uwięzionych przez Niemców. Aresztowania nauczycieli kontynuowano także w kolejnych dniach. W ciągu krótkiego czasu zatrzymano łącznie 96 osób, głównie wskazanych przez Nikolaia oraz członków Selbstschutzu. Masowymi aresztowaniami zostali również objęci inni przedstawiciele polskiej elity – ziemianie, urzędnicy, prawnicy, lekarze, studenci, członkowie organizacji promujących polskość oraz osoby cieszące się autorytetem w swoich środowiskach, a nawet uczniowie szkół średnich. Poza tym, w dniach 20–22 października, na terenie powiatu rypińskiego aresztowanych zostało osiemnastu katolickich księży.
Aresztowanych Polaków i Żydów umieszczano głównie w piwnicach byłego komisariatu przy ulicy Warszawskiej 20, który stał się główną siedzibą miejscowego Selbstschutzu oraz gmachu rypińskiego Gestapo. Budynek ten szybko zdobył ponurą sławę wśród polskiej społeczności, przyjmując nazwę „Dom Kaźni”.
Zbrodnie w „Domu Kaźni”
W piwnicach „Domu Kaźni” przetrzymywano nie tylko ludzi z powiatu rypińskiego, ale także aresztantów przywożonych z takich miejscowości jak Brodnica, Grudziądz, Lipno, Lubawa, Mława oraz Wąbrzeźno. W ostatnich dniach października do placówki przybyła grupa duchownych z diecezji chełmińskiej, których po upływie kilku dni wywieziono do obozu przejściowego dla księży w Oborach.
Osadzeni, zarówno Polacy, jak i Żydzi, byli brutalnie traktowani przez Selbstschutzmanów. Codzienne bicie oraz wyrafinowane tortury stały się normą. Kniefall, który cieszył się wyjątkową brutalnością, miał w zwyczaju urządzać tortury na beczkach. Więźniowie byli szczuci psami, wbijano im gwoździe w plecy, a niekiedy gips zalewano im usta. Zdarzały się także niewyobrażalne okrucieństwa, takie jak morderstwa małych dzieci poprzez uderzanie ich główek o ścianę. Kawaleryjni oprawcy dopuszczali się nie tylko tortur, ale także gwałtów na kobietach, a najgorsze momenty miały miejsce w nocy, kiedy to pijani oprawcy torturowali swoich ofiar. Krzyki, jęki i huk strzałów, były na porządku dziennym, a znane są przypadki, gdy w pewnych nocach panował względny spokój, ponieważ kat był zmęczony po intensywnym dniu morderczej działalności.
Zwłaszcza Stanisław Sierakowski, przedwojenny prezes Związku Polaków w Niemczech, stał się ofiarą szczególnego okrucieństwa. Po brutalnym pobiciu wylewano na niego wiadra z odchodami, a jego życie zakończył osobiście Kniefall, wbijając mu nóż w oko. Wraz z nim zginęła również jego żona, Helena z Lubomirskich Sierakowska, aktywistka polskich społeczności. Tragiczne losy Sierakowskiego uzupełniają dramatyczne wydarzenia, których świadkiem była jego córka, Teresa („Renia”) Gniazdowska, wówczas w zaawansowanej ciąży, zabita przez Heinricha Schlieskego.
Na podwórzu „Domu Kaźni” Selbstschutzmanni przeprowadzali masowe egzekucje. 31 października rozstrzelano tam dużą grupę mężczyzn narodowości żydowskiej, z relacji wynika, że liczba ofiar mogła wynosić nawet 100, a także dokonano egzekucji 200-osobowego transportu skazańców z Brodnicy. Nocą z 2 na 3 listopada miała miejsce wielka egzekucja nauczycieli. Po każdej egzekucji ślady krwi były zasypywane piaskiem i sprzątane do pojemników na śmieci. Ukradzeni zmarłym złote zęby wyrywał Ukrainiec Aleksiejew, a następnie cenne przedmioty trafiały do depozytu w gabinecie Kniefalla. Ciała zamordowanych grzebano w lasach rusinowskich oraz skrwileńskich, a do tego procederu często wykorzystywano żydowskich więźniów, którzy po wykonaniu tej pracy również stawali się ofiarami.
Więźniów, którzy przeżyli „Dom Kaźni”, wywożono w odległe miejsca pod Rypinem i tam rozstrzeliwano. Największe masowe egzekucje miały miejsce w lasach skrwileńskich, w okolicach wsi Rak. Od 15 października do 15 listopada 1939 roku Selbstschutz przeprowadził egzekucje, w ich wyniku zginęło tam co najmniej kilkuset mieszkańców Rypina, Brodnicy, Wąbrzeźna, Skrwilna oraz sąsiednich miejscowości. Ofiary grzebano w ośmiu masowych grobach o wymiarach 4 na 3 metry lub 5 na 3 metry. W październiku rozstrzelano 12 członków rypińskiego Judenratu, a w listopadzie stracono grupę 50 harcerzy z Grudziądza. Transporty skazańców przywożono ciężarówkami krytymi plandeką, często krępując im ręce drutem kolczastym. Przed egzekucjami, co wykazują zeznania świadków, Niemcy torturowali skazańców, a potem rozstrzeliwali ich ogniem broni maszynowej, by ciała wpadały do wcześniej przygotowanej mogiły. Po zakończeniu egzekucji Selbstschutzmani często organizowali libację w pobliskim Skrwilnie.
Oprócz tego, w połowie października 1939 roku, członkowie Selbstschutzu rozstrzelali wielu Polaków oraz Żydów na boisku sportowym w Rypinie oraz na miejscowym cmentarzu żydowskim. W lasach rusinowskich zamordowano około 200 mieszkańców powiatu rypińskiego.
Ofiary
W okresie szczególnie tragicznych wydarzeń, tak jak w przypadku wydarzeń związanych z „Domem Kaźni”, masowe morderstwa miały miejsce głównie w październiku i listopadzie 1939 roku. Około 1100 więźniów przeszło przez ten brutalny ośrodek, a liczba ofiar zamordowanych oraz pochowanych w okolicznych lasach może sięgać około 1450. Mirosław Krajewski zajął się tymi tragicznymi danymi, ponadto Maria Wardzyńska wspomniała, że w tych miejscach mogło zginąć po kilkaset osób zarówno Polaków, jak i Żydów.
Ważnym elementem tych wydarzeń była akcja zacierania śladów zbrodni, która została podjęta przez Niemców w sierpniu 1944, gdy Armia Czerwona zbliżała się do Rypina. Ciała pomordowanych zostały wydobyte z miejsc pochówku i spalono, aby zatarć wszelkie dowody zbrodni. Do tych okropnych prac zmuszono grupę dwunastu radzieckich jeńców wojennych, przetrzymywanych w nieludzkich warunkach. Zlokalizowani w pobliżu szkoły w Skrwilnie, oni również stali się kolejnymi ofiarami tej brutalnej akcji, gdyż po zakończeniu ekshumacji zostali zamordowani przez swoich oprawców.
Przez wiele lat nie ujawniono pełnej liczby ofiar. Niektóre szacunki sugerują, że nawet do 2000 mieszkańców powiatu rypińskiego mogło zginąć z rąk niemieckich okupantów. Dodatkowo, do bilansu ofiar należy doliczyć te, które zostały zamordowane na lokalnym boisku sportowym oraz w cmentarzu żydowskim.
W obliczu tak ogromnego cierpienia i tragedii, żaden z członków lokalnego Selbstschutzu nie odpowiedział za zbrodnie popełnione w tamtym czasie. Te straszliwe wydarzenia wyciskają piętno na pamięci mieszkańców oraz historii regionu.
Pamięć
8 maja 1968 roku, na skutek inicjatyw podjętych przez Edwarda Koźmińskiego oraz Romana Piotrowskiego, a także z udziałem członków Towarzystwa Miłośników Ziemi Rypińskiej, na terenie byłego „Domu Kaźni” powołano Regionalną Izbę Pamięci Narodowej. Izba ta składała się z dwóch głównych ekspozycji – martyrologicznej oraz archeologicznej.
W 1980 roku nastąpiła istotna zmiana, gdyż Izba Pamięci Narodowej została przekształcona w Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej, które działa jako filia Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Warto w tym miejscu podkreślić, że przy ścianach „Domu Kaźni” oraz w miejscach straceń, zlokalizowanych w lasach rusinowskich i skrwileńskich, umieszczono pamiątkowe tablice, które mają na celu upamiętnienie tragicznych wydarzeń z przeszłości.
Pozostałe obiekty w kategorii "Inne obiekty":
Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie | Rypin (stacja kolejowa) | Stadion MOSiR w Rypinie | Kujawsko-Dobrzyńska Spółdzielnia Handlowa w Rypinie | Kaplica św. Barbary w Rypinie | Lech RypinOceń: „Dom Kaźni” w Rypinie